poniedziałek, 3 października 2011

Rezygnacja.


REZYGNUJĘ!

Z niemieckiego na maturze.
Nadmiar obowiązków dostatecznie mnie przytłacza, a i po cóż mam w maju biegać z płaczem, że "o, Boże! Przeca ja sobie nie poradzę!". Lepiej być zapobiegawczym ^^.

Nie wzięłam z domu karty zdrowia, no i masz ci los. Ominął mnie bilans u szkolnej pielęgniarki (Haaahahah). Całe szczęście.

Szkolna waga jest przerażająca.

Alice nie powiedziała mi "cześć". Jej chłopak również (a zazwyczaj mówił). Kilka godzin później ta istota posyłała mi niejednoznaczne uśmiechy. A ja poprawiałam humor Henry'iemu, któremu (nawiasem mówiąc) pomogłam na kartkówce z polskiego. Prawdopodobnie tylko dzięki mnie nie zarobi pały z "Wesela" ^^.

Jestem straaaasznie zmęczona. Wypełniłam dzisiaj stosy zadań z matury rozszerzonej z języka angielskiego.
Aaaa... I nabijałam się z Olą R. z tej... "piosenki".

"Kłamiesz, kłamaaaałaaaaś..."




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz