Od zawsze twierdziłam, że byłaś silną dziewczyną. Silniejszą ode
mnie i od każdej innej kobiety, którą znam. Dopiero dzisiaj zdałam sobie sprawę
z faktu, że nie zauważałam Twojego prawdziwego samopoczucia. Tego, które
zawzięcie w sobie skrywasz, tworząc genialne pozory niebywale wytrzymałej osoby.
Gratuluję. Wszyscy w to wierzą. I nawet mówią za Twoimi plecami, jak ta "pewność
siebie" wylewa się z Ciebie. Ale oni są ludźmi maluczkimi. Bez wyobraźni.
Nie zaprzeczę, że zdrowie to bardzo poważna sprawa i należy się o
nie troszczyć, należy je pielęgnować i dbac o nie. Ja dokładnie wiem, co znaczy
strach o fizyczność. Sama mam kilka poważnych schorzeń: serca i nerek, układu
moczowego i rozrodczego, oczu oraz krtani. Niejednokrotnie bałam się o życie
własnego ojca...
Przekonałam się, że strach jest czasami czymś pozytywnym - motywuje, albo i
nawet pomaga nam w przełamywaniu swoich wewnętrznych blokad, zahamowań. Na
przykład - pomaga powiedzieć o wiele więcej piękniejszych słów.
U mnie jednak większą rolę odgrywają owe lęki i fobie, z którymi o wiele
ciężej mi się pogodzić, niźli z chorobami, które mnie dotknęły. I walczę z tym
zawzięcie. Nawet wtedy, gdy już nie mam sił.
Jednakże...
Jestem dobrym aktorem, Olgo. Swoją rolę opanowałam do perfekcji, zupełnie
jak Ty.
Żyjemy na tym świecie z tyloma różnymi istnieniami... Jedni
zupełnie zamykają się na ten "prawdziwy" świat - trochę staroświecki,
który ukazuje człowiekowi zupełnie nową rzeczywistośc, jaka serwuje o wiele
piękniejsze doznania od tych dotyczących cielesności... Inni są trochę zbyt
przywiązani do materialnego świata, przez co zatracają w sobie umiejętność
przenikania pomiędzy obydwoma światami.
Jednak nie ma nikogo, kto naprawdę z życiem przegrywa.
Kiedyś sądziłam, że wszystko na tym globie jest grą. Póki w to
wierzyłam, byłam w stanie przetrwać każdy dzień. Codziennie powtarzało się to
samo, owładnęła mną melancholia. Ciągle działo się źle.
Często zadawałam sobie pytanie, które z czasem stało się podstawowym
motywem mojej egzystencji: "Czy mnie też czekają cudowne dni...?"
Do tej pory stawiam to pytanie codziennie rano, kiedy widzę się w lustrze i
myślę o wszystkim, co mnie dotyczy. To naprawdę samolubne myślenie.
Wiesz, że wiarą można rozwiązać i zawiązać wszystko? Więc wierz
razem ze mną - wierz w swoje siły, w drugiego człowieka, w moc przyjaźni, ale
przede wszystkim - w siebie... Tak długo jak żyjesz, nie wiesz, co się wydarzy.
Ale możesz podarować z siebie ogromne pokłady prawdziwego oddania; nawet nie
wiesz, jakie to realne.
Możesz byc niczym... silne drzewo. Takie, którego nikt nigdy nie wytnie.
A więc wierz razem ze mną.
Teraz i zawsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz