piątek, 4 listopada 2011

Teraz i zawsze.

Witaj, O :)


Od zawsze twierdziłam, że byłaś silną dziewczyną. Silniejszą ode mnie i od każdej innej kobiety, którą znam. Dopiero dzisiaj zdałam sobie sprawę z faktu, że nie zauważałam Twojego prawdziwego samopoczucia. Tego, które zawzięcie w sobie skrywasz, tworząc genialne pozory niebywale wytrzymałej osoby. Gratuluję. Wszyscy w to wierzą. I nawet mówią za Twoimi plecami, jak ta "pewność siebie" wylewa się z Ciebie. Ale oni są ludźmi maluczkimi. Bez wyobraźni.


Nie zaprzeczę, że zdrowie to bardzo poważna sprawa i należy się o nie troszczyć, należy je pielęgnować i dbac o nie. Ja dokładnie wiem, co znaczy strach o fizyczność. Sama mam kilka poważnych schorzeń: serca i nerek, układu moczowego i rozrodczego, oczu oraz krtani. Niejednokrotnie bałam się o życie własnego ojca...

Przekonałam się, że strach jest czasami czymś pozytywnym - motywuje, albo i nawet pomaga nam w przełamywaniu swoich wewnętrznych blokad, zahamowań. Na przykład - pomaga powiedzieć o wiele więcej piękniejszych słów.

U mnie jednak większą rolę odgrywają owe lęki i fobie, z którymi o wiele ciężej mi się pogodzić, niźli z chorobami, które mnie dotknęły. I walczę z tym zawzięcie. Nawet wtedy, gdy już nie mam sił.


Jednakże...


Jestem dobrym aktorem, Olgo. Swoją rolę opanowałam do perfekcji, zupełnie jak Ty.


Żyjemy na tym świecie z tyloma różnymi istnieniami... Jedni zupełnie zamykają się na ten "prawdziwy" świat - trochę staroświecki, który ukazuje człowiekowi zupełnie nową rzeczywistośc, jaka serwuje o wiele piękniejsze doznania od tych dotyczących cielesności... Inni są trochę zbyt przywiązani do materialnego świata, przez co zatracają w sobie umiejętność przenikania pomiędzy obydwoma światami.

Jednak nie ma nikogo, kto naprawdę z życiem przegrywa.


Kiedyś sądziłam, że wszystko na tym globie jest grą. Póki w to wierzyłam, byłam w stanie przetrwać każdy dzień. Codziennie powtarzało się to samo, owładnęła mną melancholia. Ciągle działo się źle.

Często zadawałam sobie pytanie, które z czasem stało się podstawowym motywem mojej egzystencji: "Czy mnie też czekają cudowne dni...?"

Do tej pory stawiam to pytanie codziennie rano, kiedy widzę się w lustrze i myślę o wszystkim, co mnie dotyczy. To naprawdę samolubne myślenie.


Wiesz, że wiarą można rozwiązać i zawiązać wszystko? Więc wierz razem ze mną - wierz w swoje siły, w drugiego człowieka, w moc przyjaźni, ale przede wszystkim - w siebie... Tak długo jak żyjesz, nie wiesz, co się wydarzy. Ale możesz podarować z siebie ogromne pokłady prawdziwego oddania; nawet nie wiesz, jakie to realne.

Możesz byc niczym... silne drzewo. Takie, którego nikt nigdy nie wytnie.


A więc wierz razem ze mną.


Teraz i zawsze.

 

Kwiatek
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz