piątek, 28 października 2011

Kibou.

Nadzieja!

Gomen! Jednak sądzę, że będę w stanie pisać kolejne notatki jedynie co tydzień. Bardzo chciałabym móc odwiedzać częściej mojego bloga, aczkolwiek to nie takie proste, w natłoku wydarzeń i obowiązków.
Mimo to, czuję się dobrze. Mam wiele do opowiedzenia :)

Zacznę od tego, że jestem potworną niezdarą. Naprawdę! Dzisiaj rano, przed wyjazdem do domu, zbiłam szklankę mojej siostry. Za to wczoraj dał się jej we znaki mój niewyparzony język. Na szczęście Ola R. JEST wyrozumiała i... po prostu puściła to mimo uszu.
A ja naprawdę czasami nie myślę, co robię. Cóż, kobiety widocznie tak mają :)

Jutro odwiedzam babcię. Chociaż moja osiemnastka jest dopiero siódmego grudnia, chce wręczyc mi prezent. Upierałam się, mówiłam, prosiłam, by poczekała z tym jeszcze miesiąc. Na próżno.
Skoro jej tak mocno na tym zależy, z przyjemnością spełnię owe oczekiwania :)

Yuto dowiedział się o moich planach wyjazdu do Japonii. Sama mu o tym powiedziałam :) Nie jestem pewna, czy się spotkamy, natomiast nie chciałabym okłamywać mojego przyjaciela.
Życie w kłamstwie jest przykre...

Ostatnio bardzo się zdenerwowałam. Uczyłam się i uczyłam... Non stop uczyłam się historii.
Na klasówce coś się ze mną stało. Nie mogłam przypomnieć sobie wielu informacji, siedząc już nad kartką. Czyżby było coś nie tak z moją pamięcią?
Dostałam 1+. Po prostu... Ręce opadają.

Mój tato w następnym tygodniu idzie do szpitala. Może na tydzień, może na dwa... Sama nie wiem. Nikt nie wie. Chodzi o serce.
Przebył już trzy rozległe zawały... Nie zliczę, ile było tych "niegroźnych".
Widocznie ktoś nad nim czuwa... Prawda?

W szkole organizowany jest musical. Dostałam jedną z głównych ról, a poza tym jestem odpowiedzialna za oprawę dźwiękowo-wokalną. Wraz z koleżanką - Lui - która gra na skrzypcach, oceniałyśmy we czwartek ludzi, przychodzących na szkolne przesłuchanie.
Co prawda, występowałam już przed publicznością wielokrotnie. Jednak nigdy - PRZENIGDY - nie wystąpiłam w musicalu.

A jest to moje marzenie.

Kocham szkołę.

Szkoła spełnia marzenia.

* * *

Coraz bliżej osiemnastka Alice. Już prawie skompletowałam cały prezent. Jeszcze jeden drobny szczegół, a wtedy pochwalę się (i nawet zrobię zdjęcia!) mą kreatywnością ;)

Los chciał, abym zapomniała we czwartek wyjąc kluczyka z zamka mojej szafki. Los chciał, aby znalazł go Tomasz. Los chciał, aby Tomasz zatelefonował do mnie i zapytał: Czy twoja szafka ma numer 101? Czy to ta szafka z okularami w środku?.

Myślałam, że go zabiję.

Zamiast tego zaczęłam się śmiać.

Rozumiecie? :<

Jestem dziwna.

* * *

Wyżywam się na kartce papieru. Tak, tak. Zaczęłam pisać opowiadanie. I mam zamiar doprowadzić je do końca. Jeszcze nie znam tytułu, jednakże jestem podekscytowana.
Wpadłam również na pomysł, że co tydzień (przy okazji nowych wpisów) będę tutaj zamieszczała kolejne części tekstu.

Nie jest idealny.


WSTĘP



Skrzydła.


            Mówi się, że jeśli człowiek wierzy w coś z całych swoich sił, rosną mu skrzydła. Wiara ponoć czyni cuda. Jest ostatnią deską ratunku, ostatnią nadzieją. Są tacy, którzy zarzekają się, że to właśnie wiara nauczyła ich życia zgodnego ze swoim sumieniem: wyleczyła z nałogów, czy nawet ciężkich depresji. Wierzyć można w religię, w drugiego człowieka bądź we własne siły. Każdy, kto znalazł się na tej planecie, ma wiarę. Niezależnie od tego, jak silna ona jest i w czym się ją wyraża.



            Życie doświadcza człowieka na wiele sposobów podczas jego ziemskiej egzystencji. Przeznaczenia nie da się w żaden sposób oszukać. Można za to skutecznie okłamywać  własny mózg, uśmiechając się przez łzy. Ciało jest tylko posłusznym poddanym, choć bez niego nie bylibyśmy w stanie doświadczyć tylu wspaniałych chwil, jakie zgotował nam los.




Ta osoba sądziła, że pokona przeciwności.



Myliła się.


* * *




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz