poniedziałek, 12 września 2011

Mad M... eyes ;)

Wax and wire

Fatalny dzień.

Wczoraj, koło godziny siedemnastej, dostałam e-mail od Profesor S. (język polski), z obszerną pracą domową, co niezmiernie mnie zdenerwowało i zasmuciło zarazem, gdyż w tak krótkim czasie na pewno przerobienie czterdziestu stron nie będzie miało powodzenia.
Pocieszenie - na jutro kolejne kilkanaście stron.
Paranoja.

~~~~~

Ola R. przyjechała po południu z mamą, do ciotki. A, że one mieszkają blisko mojej szkoły, postanowiłam u nic przenocować. Dzięki czemu, całkiem wypoczęta, trafiłam dziś na zajęcia.

Teraz siedzę w bibliotece i... Czuję się naprawdę marnie. Ludzie nie widzą mnie, nie dostrzegają korytarzach. Chyba zaczynam się łamać...

~~~~~~

W pociągu. Chore. Ludzie są idiotyczni. Mają po DWIE STACJE do domu, a zajmują wszystkie możliwe miejsca. Wsiadają do pociągów dalekobieżnych, jakby nie mogli poczekać dziesięciu minut na swój pociąg! Mnie czekają dwie godziny bezczynnego sterczenia w chłodnym przejściu. Mam ochotę kogoś uderzyć.
POLSKIE REALIA.

Ależ proszę bardzo: patrząc czasem na dziwnie dumne miny, których właściciele są tak mocno usatysfakcjonowani faktem, że zajęli miejsce, jakby to miał byc jakiś zbawienny krok! Szczyt ambicji!
Aż mam chęć przekręcić oczami.
No, a piszę to na stojąco...


^^

Ten uśmiech to taka... ironia?! : <

~~~~~~~

I boli mnie głowa. Nie mogę się doczekać PRAWA JAZDY!!!

~~~~~~~

Obecnie mamy godzinę 18:36. Zły humor mi przeszedł. Całe szczęście, bo nie mogłabym się skupic na nauce :)

Poznano mnie dziś z niejakim: MM (całej ksywki nie podam, nie ma tak doobrzeee : > ). Miły. Bardzo ^^

Amy jeszcze nie odpisała.

Do jutra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz