czwartek, 1 września 2011

Dzień pierwszy.

Airplanes

No i stało się. Rozpoczęcie.

Poranny pociąg był tak pusty, że odniosłam wrażenie, jakby cały świat zapomniał, iż to właśnie dzisiaj ropoczyna się szkoła.
O godzinie szóstej trzydzieści było jeszcze zimno, natomiast koło dziewiątej, temperatura znacznie się podniosła.

Przeżycie - wkroczenie w te same progi po raz tysięczny. I oto jestem - w klasie maturalnej.

Ludzie pozmieniali się nie do poznania - ale tylko, jeśli mówimy o wyglądzie. Jeżeli chodzi o charaktery, nic nie uległo pogorszeniu, ani polepszeniu. Identyczne dzieci, niedojrzałe persony. Niektórzy posyłali mi uśmiechy, wpadali mi w ramiona (ciekawe, z jakiej racji?!), inni posyłali mi niejednoznaczne spojrzenia.

Czerwony baaaaaardzo się podobał ^_^ !

X... Już na wejściu pomachał mi, powiedział zdecydowane "hej" i ... uśmiechnął się O.o ... Proszę państwa, tak to już jest z tymi chłopakami. Czasami człowiek nie wie, co ma myślec. Zwłaszcza po takim zajściu, jakie miało miejsce przed wakacjami. Pfffff.
Dziwnie się poczułam, ale cóż. Szczerze mówiąc, mam gdzieś tych wszystkich ludzi. Najważniejsze, by po odbębnieniu siedmiu godzin lekcyjnych, wrócic do domu.

Mamy nową koleżankę w klasie. Iza ma na imię. Nie życzę jej źle, ale... Sądzę, że długo z nami nie wytrzyma. Moja klasa jest naprawdę specyficzna. Tutaj przydaje się posiadanie mocnych nerwów. I dystansu - do siebie.

W drodze powrotnej, spotkałam się z Olą. Również wracała z rozpoczęcia. Jest identycznie załamana tym rokiem, jak ja. Mimo wszystko, robimy dobrą minę do złej gry. Uda się, jeżeli będziemy ciężko pracowały ^^.
Razem wróciłyśmy do domu.

Nie wyspałam się! Ze zdenerwowania nie spałam prawie całą noc... Za chwilę będę uczyła się łaciny. Trochę martwi mnie, że powitanie pani P. ograniczy się do niezbyt prostej kartkówki.

Czas pokaże.

III E - wita!

Jaa ne! ;)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz