Tak... Wczorajszy dzień był gorszy, niż przypuszczałam. Zwłaszcza wieczór. Rzadko kiedy tak bardzo boję się tych idiotycznych awantur, ale ta była naprawdę niebezpieczna. Ojciec nie wie, co robi.
Ojciec po prostu pije.
Przeszła nawałnica.
I to jaka NAWAŁNICA. Zdemolowało nam maleńki ogródeczek pod oknem. Sąsiadom z resztą też.
Dawno nie widziałam takich piorunów.
Już miałyśmy się spotkac z Olą, tylko że... okazało się, iż nie będzie sama w domu, co wykluczyło moje odwiedziny. Więc plan spalił na panewce.
Co do naszego domu... Będziemy rozbierac tę dobudowaną częśc lub po prostu się przeprowadzimy. Innego wyjścia już... nie ma.
Nie rozmawiałam z Kazuhiko już od dwóch dni. Brakuje mi tych rozmów... Po nich zawsze czułam się trochę lepiej...
Ughh. Już wolałabym uciec gdzieś daleko, nawet nie oglądając się za siebie! Mimo, że doceniam to, co mam. Mocniej, niż można to sobie wyobrazic. Jednak powoli tracę siłę. A miałam tej siły naprawdę dużo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz