wtorek, 23 sierpnia 2011

*Blue Ambition*

Hold on

Wczorajszy wieczór... Był magiczny. Dom wyglądał zupełnie normalnie. Mama poszła do pracy, tato wytrzeźwiał. Mój pies zachorował, ojciec wyniósł go na rękach na dwór, gdyż potwornie się dusił, brakowało mu powietrza.
Gdy doszedł do siebie, pokazywał, jaki jest wdzięczny. Skakał, cieszył się...

Staliśmy z tatą na dworze, wychylając się delikatnie za płot i patrząc gdzieś w dal. Księżyc wydawał się taką maleńką plameczką na granatowej powierzchni, pokrytej milionami maciupkich, świecących punkcików.

Uśmiechnęłam się do siebie.

"Tato, nie będziesz już pił?"
"Wiem, że jestem głupi. Przepraszam i obiecuję, że nie będę."

* * *

W nocy nawiedził mnie sen fizyczny. Ale tak dobitnie fizyczny, że po przebudzeniu zastanawiałam się, czy nadal śnię.
Wszystko zaczęło się od mojego zawziętego pakowania rzeczy do czarnego plecaka. Obserwowałam, jak wrzucam do niego ze złością wszystkie ubrania. Postanowiłam uciec z domu. Zadzwoniłam po nieznajomą mi dziewczynę i rzeczywiście - po chwili szłam przed siebie ze łzami w oczach. Za mną malował się obraz oddalającej się stopniowo stacji PKP. W pewnym momencie pomyślałam, że nie mogę uciec. Nie mogę uciec od rodziców, mimo całej tej sytuacji. Zawróciłam.

Rodziców nie było w domu, więc nawet nie wiedzieli, że cokolwiek dziwnego miało miejsce. Jednak w mieszkaniu było nienaturalnie ciemno. Gdy weszłam do mojego pokoju, ze zgrozą odkryłam, iż nie jestem sama... Spojrzałam na fotografię, widniejącą na jednej ze ścian. Była inna. Za twarzą jednej z osób ukrywała się inna sylwetka. Patrzyła na mnie zza głowy znajomej. Przestraszyłam się tych oczu, były naprawdę straszne.

Nagle ocknęłam się w pędzącym pociągu. Miałam wrażenie, że rodzice wysłali mnie na jakiś obóz, w ramach odpoczynku. Cały wagon wypełniony był młodzieżą. Wszyscy śmiali się głośno, opowiadali sobie anegdoty, a ja...? Byłam zdezorientowana. Naprawdę kontrolowałam ten sen i wszystko, co robiłam. W tym zgiełku poczułam na sobie czyjś wzrok. Uniosłam głowę, gdy przed sobą ujrzałam chłopaka, który wpatrywał się teraz w moje źrenice. Milczał. Czułam, jakby znał mnie od dawna, wiedział o moich uczuciach. W brzuchu pojawiło się coś w rodzaju... motyli? Czułam troskę i opiekę, mimo iż jego twarz wyrażała stoicyzm i opanowanie. To niczym twarz Anioła. Wtedy na moje policzki wpełzł rumieniec. Wzrok wbiłam w podłogę.

Następnie ocknęłam się na piaszczystej powierzchni. Siedziałam na pięknej plaży, ubrana z długą sukienkę. Wiatr plątał się w moich włosach  Wokół mnie, obecna była owa młodzież. Wygłupiała się, kąpała i biegała wśród fal. Jednak jedna osoba siedziała na piasku, odwrócona do mnie plecami. Wpatrywała się zawzięcie w ocean. Rozpoznałam w niej chłopaka z pociągu. Miał nieco dłuższe włosy. Nagle odwrócił się, jakby wiedząc, że się ocknęłam i już wiem, gdzie się znajduję. Ogarnął mnie ten sam, karmelowy, troskliwy i szczery wzrok. Trwaliśmy tak przez parę chwil, po czym zmieszana odwróciłam głowę.

W tej chwili, przede mną ukazała się asfaltowa droga, a cały krajobraz wypełnił ulewny deszcz. Wracałam ze szkoły. Nogi powiodły mnie do pobliskiej restauracji, gdzie już czekał gorący obiad. Owa młodzież tam była, prócz... karmelowego spojrzenia.
Zdziwiłam się. Czyżby rozpłynął się w powietrzu?
Tylko to dane mi było spostrzec, gdyż już w następnej sekundzie znalazłam się w...

...swoim łóżku. Siedzałam prosto, patrząc na ścianę, na której wyświetlały się różne obrazy z mojego życia, zupełnie niczym film puszczany z rzutnika. Nagle ogarnął mnie niemożliwy do pojęcia strach, a migające obrazy zniknęły. Zamiast nich ujrzałam nagą kobietę i nagiego mężczyznę. Jakiś straszny głos wypełnił moje wnętrze: Gdy już raz zacznesz, nigdy z tym nie skończysz...

Wtedy zasnęłam, ze łzami w oczach, a obudziłam się w...

...rzeczywistości.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz